Saturday, May 23, 2009

początki...

Kiedy tak czytam czasem i wracam do swoich starych postów to zadziwia mnie ilość "nowych początków" o jakich piszę... Dziwne to, a jednocześnie takie logiczne... tyle malutkich drzwi i maleńkich rozdziałów się kończy, a wtedy powstaje przestrzeń na coś nowego... Kiedy zamykają się jedne drzwi, to otwierają nowe, ale nieznośne są te chwile przeciągu, kiedy nie wiesz, z którego zakątka wieje...
Wiem, że tak czasem się dzieje, że nie zawsze widzę sens, ale on jest... I jednocześnie wierzę, że sama tworzę własne życie, przez moje podejście, nastawienie, myślenie, interpretacje... Choć jakaś niewidzialna moc kieruje moje kroki w dziwne strony, to staram się dostrzec w tym lekcje, jaki sens jest w tym ukryty. Nie zawsze go widzę, a czasem widzę dopiero po latach. A może nie zawsze jest powód, czasem to co jest dobre musi odejść, by mogło nadejść to co lepsze... Ufam....

mały apdejt :P


Jak tu nie być na samą siebie złą... bo nie jest tak, że nic się nie wydarza, tylko oczywiście czasu na prowadzenie bloga jakby mało... pracy dużo, i tak jakoś...choć i tak słyszę czasem, że życie mi przez palce przecieka... czy tak jest? nie wiem, nie mam takiego wrażenia, wypełnione jest dość mocno, tylko fakt faktem, że w dużej jego części pracą... Ale nie tylko, żeby nie było :P
1. W lutym przyjechały Jaanika i Ruta, moje dziewczyny z Erasmusa, takie małe spotkanie po latach, moja mała Finlandia... Śmiech do łez, rozmowy do rana, w sumie to długi weekend gadania, o wszystkim i o niczym, o sprawach poważnych i całkiem błahych... Brakowało mi tego bardzo bardzo...

2. Filip, taki słodki Łobuziak, wygląda jak Aniołek, ale jak się wrodził choć trochę do ciotki, to rogata dusza będzie :D


3. Wiosna! Co to oznacza? Mr.B, który pojawił sie w moim życiu :) Czekam na jakieś większe wyprawy, ale poczekam do czerwca, kiedy to weekendów wolnych mi przybędzie :) Co prawda te krótkie wycieczki pamiętam bardzo długo w mięśniach, ale warto, naprawdę warto.
Wiosna to także taki czas, kiedy ta zieloność dookoła zaczyna powoli zakwitać w moim sercu, po bardzo bardzo długiej zimie. Czas na trochę ciepła. Trzeba jeszcze zrobić wiosenne porządki, jak po każdej mroźnej zimie, kiedy "brniesz przez mrozy i biele i śnieżyce i zaspy i lute zawieje, bez bezbarwne szpitalne korytarze stycznia, a w tych korytarzach słońce gaśnie ustawicznie"... I maj nam wyświęca ogrody i pnie się do nieba, schodami do nieba...