Jak tu nie być na samą siebie złą... bo nie jest tak, że nic się nie wydarza, tylko oczywiście czasu na prowadzenie bloga jakby mało... pracy dużo, i tak jakoś...choć i tak słyszę czasem, że życie mi przez palce przecieka... czy tak jest? nie wiem, nie mam takiego wrażenia, wypełnione jest dość mocno, tylko fakt faktem, że w dużej jego części pracą... Ale nie tylko, żeby nie było :P
1. W lutym przyjechały Jaanika i Ruta, moje dziewczyny z
2. Filip, taki słodki Łobuziak, wygląda jak Aniołek, ale jak się wrodził choć trochę do ciotki, to rogata dusza będzie :D
3. Wiosna! Co to oznacza? Mr.B, który pojawił sie w moim życiu :) Czekam na jakieś większe wyprawy, ale poczekam do czerwca, kiedy to weekendów wolnych mi przybędzie :) Co prawda te krótkie wycieczki pamiętam bardzo długo w mięśniach, ale warto, naprawdę warto.
Wiosna to także taki czas, kiedy ta zieloność dookoła zaczyna powoli zakwitać w moim sercu, po bardzo bardzo długiej zimie. Czas na trochę ciepła. Trzeba jeszcze zrobić wiosenne porządki, jak po każdej mroźnej zimie, kiedy "brniesz przez mrozy i biele i śnieżyce i zaspy i lute zawieje, bez bezbarwne szpitalne korytarze stycznia, a w tych korytarzach słońce gaśnie ustawicznie"... I maj nam wyświęca ogrody i pnie się do nieba, schodami do nieba...
No comments:
Post a Comment